Spis treści
- Deficyt budżetowy - przykłady
- Co to jest deficyt budżetowy?
- Co to jest dług publiczny?
- Co to jest nadwyżka budżetowa?
- Jak państwo może zmniejszyć deficyt?
- Czy deficyt ma wpływ na zwykłych ludzi?
- Jak deficyt wygląda w Polsce?
- Czy można mieć deficyt i jednocześnie się rozwijać?
- Gdy deficyt wymyka się spod kontroli ...
Deficyt budżetowy - przykłady
Deficyt budżetowy. To hasło potrafi pojawić się znikąd - raz w wiadomościach wieczornych, innym razem w wypowiedzi ministra finansów albo na wykresie, który mignie w internecie. A co tak naprawdę to oznacza? Czy to powód do niepokoju, znak ekonomicznej katastrofy, a może po prostu coś, co "tak już jest"?
Jedni krzyczą, że rząd zadłuża przyszłe pokolenia. Inni przekonują, że bez deficytu nie ma rozwoju. W tym gąszczu opinii łatwo się pogubić. Tymczasem sedno sprawy wcale nie jest aż tak skomplikowane. Deficyt to po prostu sytuacja, gdy państwo wydaje więcej, niż zarabia. Niby proste. Jednak zaraz pojawiają się pytania - skąd kraj bierze brakujące pieniądze? Czy musi się zadłużać? I co dzieje się, gdy robi to rok po roku?
A może to wszystko da się porównać do zwykłego domowego budżetu, tylko na większą skalę, z większymi stawkami i ... dużo większym zamieszaniem?
Co to jest deficyt budżetowy?
Zacznijmy od podstaw. Deficyt budżetowy pojawia się wtedy, gdy wydatki państwa przewyższają jego dochody. Mówiąc wprost - rząd wydaje więcej pieniędzy, niż jest w stanie zebrać z podatków, ceł, opłat, składek czy innych źródeł przychodu. A co się dzieje, kiedy ktoś wydaje więcej niż zarabia? Musi pożyczyć. Tak właśnie powstaje dług państwowy - ale o tym za chwilę.
W teorii wszystko wydaje się proste, ale w praktyce sytuacja wygląda różnie w zależności od kraju, jego polityki gospodarczej i aktualnej sytuacji na świecie. Przykład? W czasie kryzysu państwa często zwiększają swoje wydatki, by ratować gospodarkę, nawet jeśli oznacza to pogłębienie deficytu. Z kolei w czasach dobrej koniunktury rządy starają się ograniczać wydatki lub zwiększać dochody. Po co? By deficyt zmniejszyć, a najlepiej przekształcić w nadwyżkę.
Czy deficyt to zawsze coś złego? Niekoniecznie. Jeśli pożyczone pieniądze są inwestowane rozsądnie, np. w infrastrukturę, edukację czy ochronę zdrowia, to mogą w przyszłości przynieść zyski i poprawić sytuację budżetową. Problem zaczyna się wtedy, gdy zadłużenie rośnie szybciej niż możliwości jego spłaty, a deficyt staje się chroniczny. To trochę jak z kartą kredytową. Raz na jakiś czas można jej użyć, ale jeśli żyjesz tylko na kredyt, to wcześniej czy później pojawi się problem.
Co to jest dług publiczny?
Skoro już wiemy, czym jest deficyt, to czas wyjaśnić, co oznacza dług publiczny. Najprościej mówiąc - to suma wszystkich niespłaconych pożyczek, jakie państwo zaciągnęło, by pokryć swoje deficyty z lat ubiegłych. Można to porównać do kredytów i pożyczek zaciąganych przez osobę prywatną. Jeśli przez kilka lat wydajesz więcej, niż zarabiasz, i za każdym razem sięgasz po kredyt, to suma tych wszystkich zobowiązań będzie Twoim długiem. Tak samo jest z państwem.
Państwa pożyczają pieniądze najczęściej poprzez emisję obligacji skarbowych. Kupują je zarówno inwestorzy prywatni, jak i banki czy instytucje finansowe. W tym także inne państwa. Te obligacje są obietnicą, że po upływie określonego czasu państwo zwróci pożyczoną kwotę wraz z odsetkami. Dla inwestora to forma zarobku, a dla rządu sposób na zdobycie środków.
Ale ile długu to za dużo? Nie ma jednej, uniwersalnej granicy. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unia Europejska przyjęły, że bezpieczny poziom długu publicznego to około 60% PKB. W rzeczywistości wiele państw przekracza ten próg. Przykładowo Japonia ma dług przekraczający 200% PKB, a mimo to funkcjonuje sprawnie. Dlaczego? Bo inwestorzy mają do niej zaufanie i uważają, że mimo wysokiego długu, Japonia jest w stanie go spłacać. To zaufanie jest tu najważniejsze. Kiedy inwestorzy przestają wierzyć w wypłacalność państwa, może dojść do kryzysu zadłużeniowego.
Co to jest nadwyżka budżetowa?
Skoro był deficyt, musi też być przeciwieństwo. Jest nim właśnie nadwyżka budżetowa. To sytuacja, w której dochody państwa są wyższe niż jego wydatki. Rząd zbiera więcej pieniędzy, niż wydaje. A to oznacza, że może spłacać długi, inwestować w nowe projekty bez pożyczania albo odkładać środki na "czarną godzinę".
Nadwyżka nie zdarza się jednak zbyt często. Większość państw przez większość czasu operuje na deficycie. Powód? Wymagania społeczne, inwestycje, świadczenia socjalne, wydatki na obronność, służbę zdrowia ... Lista potrzeb budżetowych jest naprawdę długa. Osiągnięcie nadwyżki wymaga dużej dyscypliny fiskalnej, czasem niepopularnych decyzji i cięć w wydatkach, a nie każdy rząd ma na to polityczny mandat.
Są jednak państwa, którym udaje się utrzymać nadwyżkę przez dłuższy czas, np. Norwegia, która dzięki dochodom z eksportu ropy i gazu, a także specjalnemu funduszowi inwestycyjnemu, zbudowała znaczną rezerwę finansową. Dzięki temu w razie kryzysu ma z czego sięgnąć, zamiast natychmiast się zadłużać.
Jak państwo może zmniejszyć deficyt?
No dobrze, ale skoro deficyt to problem, który trzeba kontrolować. To jak rządy próbują go ograniczyć? Istnieją dwa główne sposoby: zwiększenie dochodów albo zmniejszenie wydatków. Pierwszy sposób to przede wszystkim podnoszenie podatków, walka z szarą strefą, lepsze ściąganie należności. Drugi sposób - to cięcia w wydatkach publicznych, ograniczanie programów socjalnych, reformy administracyjne, ograniczenie inwestycji.
Czasem rząd stosuje też tzw. sztuczki księgowe. Co to jest? Przesuwanie wydatków na kolejny rok, manipulowanie terminami płatności, czy finansowanie wydatków z funduszy pozabudżetowych. To jednak rozwiązania doraźne i mogą przynieść więcej szkody niż pożytku, jeśli nie towarzyszy im realna poprawa sytuacji gospodarczej.
Warto też wspomnieć o cyklach koniunkturalnych. W czasie wzrostu gospodarczego wpływy z podatków rosną, bo ludzie więcej zarabiają i wydają. To naturalnie zmniejsza deficyt. Z kolei w czasie kryzysu dochody spadają, a wydatki rosną (np. na pomoc społeczną), co zwiększa deficyt. Dlatego nie należy oceniać go w oderwaniu od sytuacji ekonomicznej kraju.
Czy deficyt ma wpływ na zwykłych ludzi?
To jedno z tych pytań, które wielu z nas sobie nie zadaje ... ale warto. Bo choć deficyt budżetowy brzmi jak sprawa wyłącznie dla ekonomistów i polityków, jego skutki mogą dotyczyć każdego z nas. W jaki sposób?
Po pierwsze - większy deficyt oznacza większą potrzebę pożyczania pieniędzy. A co za tym idzie - wzrost długu publicznego. A im więcej państwo musi płacić za obsługę tego długu (czyli spłatę odsetek), tym mniej środków zostaje na inne cele - edukację, zdrowie, infrastrukturę. Czasem oznacza to cięcia, czasem podwyżki podatków, a czasem jedno i drugie.
Po drugie - zbyt wysoki i długotrwały deficyt może obniżyć zaufanie inwestorów i agencji ratingowych. Jeśli obniżą ocenę wiarygodności państwa, koszt jego zadłużenia wzrośnie. To z kolei wpływa na cały system finansowy, bo banki też muszą dostosować się do nowych warunków. Często kończy się to podwyżką oprocentowania kredytów, a wtedy odczuwa to już każdy, kto ma kredyt hipoteczny lub planuje zaciągnąć pożyczkę.
Jak deficyt wygląda w Polsce?
Polski budżet również nie jest wolny od deficytu. Od czasu transformacji ustrojowej w 1989 roku większość lat zamykaliśmy z deficytem, choć zdarzały się też okresy zbliżone do równowagi. Po wejściu do Unii Europejskiej pojawiły się dodatkowe źródła dochodów (np. fundusze unijne), ale i nowe obowiązki. Jednym z nich była konieczność utrzymania deficytu poniżej 3% PKB (według kryteriów z Maastricht).
W ostatnich latach deficyt był szczególnie widoczny w czasie pandemii COVID-19, gdy państwo musiało ratować przedsiębiorstwa, rynek pracy i służbę zdrowia. Wydatki poszybowały w górę, dochody spadły. Niestety ale różnica została pokryta nowym zadłużeniem. Po pandemii przyszedł czas inflacji, wojny w Ukrainie, wzrostu cen energii. I to wszystko wpłynęło na budżet.
W 2025 roku deficyt budżetu państwa po pierwszym półroczu wyniósł już 119,7 miliarda złotych - poinformowało Ministerstwo Finansów. To aż 41,5% planu rocznego, co pokazuje, że wydatki wciąż znacznie przewyższają dochody. Tylko do czerwca państwo zebrało 264,2 miliarda złotych, a wydało 383,9 miliarda. Jeśli tempo to się utrzyma, całoroczny deficyt może przekroczyć 180 miliardów złotych.
Choć takie liczby mogą niepokoić, nie są odosobnione. Obecna sytuacja geopolityczna, rosnące koszty obronności, polityki społecznej oraz obsługi długu sprawiają, że wiele europejskich państw notuje podobnie wysokie deficyty.
Warto zauważyć, że oprócz oficjalnego budżetu, istnieją również tzw. fundusze celowe i instytucje (jak Polski Fundusz Rozwoju), przez które realizuje się część wydatków. One również mają wpływ na całościowy obraz finansów publicznych, choć nie zawsze są uwzględniane w prostych wyliczeniach.
Czy można mieć deficyt i jednocześnie się rozwijać?
Odpowiedź na to pytanie jest pozytywna. Tak, można. Wszystko zależy od tego, jak wykorzystywane są pożyczone pieniądze. Jeśli są one inwestowane w sposób, który w przyszłości przyniesie większe wpływy do budżetu, to taki deficyt można uznać za "dobry dług".
Przykład? Budowa sieci kolejowej, która skraca czas podróży, zwiększa mobilność ludzi i towarów, poprawia efektywność transportu. To wszystko ma wpływ na rozwój gospodarki. Albo inwestycje w edukację. Lepiej wykształcone społeczeństwo to większy potencjał innowacyjny i wyższe zarobki, a więc i większe wpływy z podatków.
Problem zaczyna się wtedy, gdy deficyt jest wykorzystywany głównie na bieżące wydatki konsumpcyjne. Przykład? Np. wzrost wynagrodzeń w sektorze publicznym bez pokrycia w wydajności lub nowe programy transferowe, które nie generują dodatkowego PKB. Taki deficyt może zwiększyć dług bez widocznych korzyści w przyszłości.
Dobrze zarządzany deficyt nie musi hamować wzrostu - może wręcz go wspierać. Ale wymaga to rozsądnej polityki i dobrej strategii.
Gdy deficyt wymyka się spod kontroli ...
Na koniec warto zastanowić się, co się dzieje, gdy państwo przez lata nie kontroluje deficytu i dług narasta do poziomów niebezpiecznych. Historia zna wiele takich przypadków. Grecja w latach 2010-2015, Argentyna w latach 90. czy Wenezuela ostatnich lat.
W takich sytuacjach państwa tracą dostęp do taniego finansowania, zaczynają zalegać z płatnościami, rezygnują z inwestycji, obniżają pensje i emerytury. W skrajnych przypadkach dochodzi do tzw. defaultu, czyli niewypłacalności. Taki scenariusz to katastrofa i dla gospodarki, i dla społeczeństwa.
Dlatego większość krajów - także Polska - wprowadza w swoje prawo mechanizmy kontroli deficytu, np. regułę wydatkową, która ogranicza możliwość zwiększania wydatków publicznych ponad określony poziom. Czasem są one obchodzone, ale sama ich obecność działa dyscyplinująco.
Wbrew pozorom deficyt budżetowy to nie tylko sucha liczba na papierze. To element, który ma realny wpływ na gospodarkę, społeczeństwo i codzienne życie ludzi. Może być użytecznym narzędziem w rękach odpowiedzialnego rządu, ale może też stać się pułapką, jeśli nie jest kontrolowany.
Zapraszamy również do zapoznania się z naszymi pozostałymi artykułami:
- Jakie są przyczyny i skutki inflacji w Polsce i na Świecie?
- Industrializacja co to jest i jaki ma wpływ na finanse i gospodarkę
- Co to są transakcje DCC i dlaczego warto ich unikać?
- Strony podobne do Booking - gdzie warto szukać noclegów?
- BNP Paribas - promocja konta osobistego
Dodaj komentarz