Bezpieczeństwo obligacji skarbowych
Obligacje skarbowe. Niby spokojne, niby bezpieczne, ale czy na pewno? Wiesz, czasem to, co wygląda niewinnie, potrafi ukłuć najmocniej. W biały dzień i bez ostrzeżenia. W świecie finansów nie wszystko jest takie, jak się wydaje.
Ludzie mówią: "Daj państwu pieniądze, ono odda z procentem". Niby proste, ale może to właśnie w tej prostocie czai się pułapka? Bo kto zagwarantuje Ci, że państwo zawsze dotrzyma słowa, a inflacja nie pożre Ci oszczędności jak ogień suche liście?
Spokojnie, nie chodzi o sianie paniki, ale warto otworzyć oczy i spojrzeć głębiej, bo bezpieczeństwo to czasem tylko słowo. A słowa? One nie zawsze dotrzymują kroku rzeczywistości.
Czym są obligacje skarbowe i jak działają?
Obligacje skarbowe to coś w rodzaju umowy między Tobą a państwem. Ty wkładasz pieniądze dobrowolnie i z nadzieją na zysk. A pańśtwo obiecuje, że po określonym czasie Ci je odda. I nie tylko zwróci, ale dorzuci trochę więcej, tyle że z odsetkami.
Kupujesz taką obligację przez internet, możesz też zrobić to w banku. Nie musisz mieć wiedzy eksperckiej, nie trzeba być maklerem. A co tak naprawdę masz? Papierek, cyfrowy zapis czy może obietnicę? Masz coś, co mówi: "po określonym czasie dostaniesz zwrot pieniędzy, plus odsetki." Rzecz w tym, że obietnica ta wypali jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. A co jeśli nie pójdzie? O tym będzie w następnym podtytule.
W Polsce są różne rodzaje obligacji. Takie na 3 miesiącem czyli krótkoterminowe. Na 1 rok, 2-letnie, 3-letnie, 4-letnie, 6-letnie, 10-letnie i 12-letnie - te już są bardziej długodystansowe. Do tego dochodzi wybór oprocentowania: stałe, zmienne, indeksowane inflacją. Każda opcja ma swoje "ale".
Weźmy obligacje stałoprocentowe. Już wiesz z góry, ile dostaniesz. A inflacja? Ona nie pyta o zgodę. Może w międzyczasie tak się rozpędzić, że Twój zysk okaże się tylko pozorny. Realnie kupisz za te pieniądze mniej niż dziś. Niby zarobiłeś ... a jednak straciłeś.
Są też obligacje indeksowane inflacją. Mają chronić przed spadkiem siły nabywczej. Tylko drobna uwaga - pierwszy rok to zazwyczaj oprocentowanie stałe. Dopiero później zaczynają "gonić" inflację. Czyli jeśli inflacja wystrzeli dziś, a Ty dopiero niedawno kupiłeś obligacje, to przez najbliższe miesiące patrzysz, jak Twoje pieniądze topnieją. Czasami lepiej wtedy sprzedać takie obligacje i kupić z nowej emisji - powinno być wyższe oprocentowanie.
Z drugiej strony obligacje to nie są akcje. Tu nie ma dziennych wahań, nie śledzisz wykresów. Można spać spokojniej, ale czy naprawdę spokojnie? Jeśli w kraju, którym je kupiłeś panuje spokój, a gospodarka nie chyli się ku upadkowi, to tak - możesz spać spokojnie.
Jakie jest ryzyko posiadania obligacji skarbowych?
W teorii? Znikome. W praktyce? Zależy, kogo zapytasz i kiedy, bo obligacje skarbowe to nie sejf z grubymi ścianami. To raczej skrytka z kluczem, który może kiedyś zardzewieć, albo zaginąć. Tyle, że nim to się stanie, w danym kraju zazwyczaj da się zauważyć drastyczne pogorszenie finansów państwowych.
Najczęściej mówi się: "To najbezpieczniejsza forma inwestowania". I jest to prawda, bo za obligacjami stoi państwo. Nie spółka, nie fundusz ale cały kraj. Wydaje się bezpieczne? Może. Ale czy państwa nigdy nie zawiodły? Historia niestety pokazuje, że bywało różnie.
Nie trzeba szukać daleko, wystarczy spojrzeć na kilka przykładów z ostatnich dekad. Kiedy sytuacja ekonomiczna danego kraju się pogarszała, zaczynały się kłopoty. Opóźnienia w płatnościach, renegocjacje warunków. Czasem nawet częściowe umorzenia długu. Jasne, Polska nie jest Argentyną, która bankrutowała już kilkukrotnie, więc szansa na taki scenariusz na dzień dzisiejszy jest znikoma. Finanse państwa nie zawalają się z dnia na dzień, nie dając wcześniej żadnych oznak kryzysu. Wyjątkiem jest oczywiście wojna, zamach stanu czy inne losowe tragiczne wydarzenia.
Jest jeszcze coś takiego jak ryzyko płynności. Nie możesz sprzedać obligacji w dowolnej chwili bez konsekwencji. Jest opcja wcześniejszego wykupu, ale wtedy zapłacisz opłatę. Pisaliśmy o niej w artykule: Ile wynosi opłata za przedterminowy wykup obligacji skarbowych? Tyle, że i tak nie dochodzi do sytuacji, że wypłacisz mniej niż wpłaciłeś. Czyli jak kupiłeś obligację za 100 zł, to nie wypłacisz mniej. Jak naliczone odsetki nie pozwalają zapłacić opłaty w całości, to nikt z tego powodu nie będzie Ciebie ścigał. Po prostu opłata jest pomniejszona.
Więc tak ... obligacje skarbowe uchodzą za bezpieczne, ale to nie znaczy, że są wolne od ryzyka. To raczej ryzyko w rękawiczkach. Ubrane ładnie, cicho chodzące, ale wciąż obecne.
Rzeczywisty zysk na obligacjach czy tylko złudzenie?
Na pierwszy rzut oka zysk jest. Procenty się zgadzają, a cyfry wyglądają kusząco. 6%, 7%, czasem nawet więcej! Ale ... zatrzymaj się na chwilę, bo to tylko liczby, a liczby potrafią kłamać.
Weźmy przykład. Masz obligację, która daje 7% rocznie. Ale co jeśli inflacja w tym samym czasie wynosi 10%? To znaczy, że Twoje pieniądze realnie tracą wartość. Tak, masz więcej złotówek niż rok temu, ale możesz za nie kupić mniej. Czyli zysk? Tylko na papierze. W kieszeni jest strata.
Właśnie to jest największy paradoks obligacji. Możesz czuć się wygranym, podczas gdy portfel cicho płacze.
Są też obligacje indeksowane inflacją. One mają Cię chronić. I robią to ale nie od razu. Bo pierwszy rok to zazwyczaj stałe oprocentowanie. Czyli jeśli kupujesz obligację 4-letnią, to w pierwszym roku zarabiasz np. 7%. A inflacja? Może akurat wtedy przekroczyć 15%. I co? Znowu jesteś krok w tyle. Za to jeśli inflacja będzie mniejsza, to będziesz do przodu.
Kolejne lata mogą być lepsze bo oprocentowanie rośnie, ale czy nadgoni straty z początku? Czasem tak, czasem nie. Wszystko zależy od tego, jak zachowa się gospodarka, a ta potrafi zaskoczyć i to niekoniecznie pozytywnie.
Nie zapominaj też o podatku Belki. 19% zysku zabiera państwo. Z automatu i bez pytania. Czyli nawet jeśli zarobisz 10 zł, realnie dostajesz 8,10 zł.
Podsumowując zysk. Jest? Niby tak, ale czy rzeczywisty? To zależy. Czasem to tylko ładne cyfry w systemie, a w realnym świecie złudzenie, które rozpływa się przy inflacji i podatkach.
To warto czy nie warto je kupować?
Dla kogoś, kto nie lubi ryzyka, nie chce śledzić wykresów, nie rozumie giełdy i nie ufa reklamom funduszy - obligacje mogą być strzałem w dziesiątkę. Są przewidywalne, nie szaleją i nie zaskakują co godzinę. Można je kupić, odłożyć, zapomnieć i wrócić po kilku latach z nadzieją, że coś się uzbierało.
Ale czy to wystarczy? Jeśli jesteś młodszy, masz apetyt na więcej, chcesz zysku, a nie tylko ochrony to możesz się rozczarować. Dlaczego? Bo to nie są inwestycje z rozmachem. Tu nie ma nagłych skoków wartości, ani szans na szybki zarobek. Jest za to cierpliwość, czekanie i łagodna nadzieja.
Obligacje skarbowe to opcja dla tych, którzy chcą spokoju. Takiego finansowego kocyka, który nie grzeje jak ognisko, ale daje poczucie, że przynajmniej nie marzniesz. Warto? Jeśli wiesz, czego chcesz - tak. Jeśli liczysz na cuda - niekoniecznie. Bo to nie magiczna moneta, tylko narzędzie. I jak każde narzędzie działa dobrze, gdy użyjesz go we właściwy sposób.