Najmniejsza moneta świata - dlaczego ją wydano i czy warto ją mieć
Czasem ludzie lubią zbierać różne rzeczy. Znaczki, puszki (szalona moda za czasów PRL-u), figurki, tudzież inne dziwne przedmioty. Ale co powiesz na to, żeby zbierać coś tak małego, że bez lupy nawet tego nie zobaczysz? Brzmi absurdalnie? No to poznaj najmniejszą monetę świata. Tak, istnieje i jest maleńka jak główka od szpilki. No dobra bez przesady, aż taka mała to ona nie jest ;). Link do artykułu o kuzynie, czyli największej monecie świata, też w całości wykonanej ze złota, znajdziesz na dole artykułu.
Po co w ogóle wydawać najmniejszą monetę
Po co w ogóle ją wydano? Czasami człowiek myśli, że widział już wszystko. A potem nagle Szwajcaria postanawia zrobić coś, czego absolutnie nikt nie potrzebował - najmniejszą monetę świata. Jakby tego było mało, wykonano ją ze złota. Ta drobinka ma tylko 2,96 milimetra średnicy i waży zaledwie 0,063 grama. To prawdziwe maleństwo! I teraz wyobraź sobie, że ktoś postanawia to kupić. Tylko po co? Żeby zaimponować znajomym? Raczej nie ... a może? Większość kupujących, zapewne za jakiś czas będzie chciała ją sprzedać z zyskiem.
A mennica - jaki miała w tym cel? Otóż, jak to zwykle bywa, żeby udowodnić, że da się zrobić coś, czego wcześniej nie było. Czyli po prostu, żeby mieć coś najmniejszego. Jakby cały świat siedział i tylko czekał na to, aż ktoś wymyśli monetę tak małą, że potrzebujesz lupy, by ją obejrzeć. Reklama poszła w świat, Swissmint (Szwajcarska Mennica Narodowa) była na ustach całego świata.
Na monecie wybito Alberta Einsteina z wysuniętym językiem. Dlaczego on? Przez wiele lat mieszkał w Szwajcarii a w 1901 r. przyznano mu obywatelstwo. Użyto złota o próbie 999,9. Sprzedawano ją wraz z szkłem powiększającym.
Jak ją zobaczyć? Lupa obowiązkowa!
Przyznajmy to otwarcie - moneta ta jest tak mała, że bez lupy ani rusz. No chyba, że jesteś sokołem i masz sokoli wzrok, choć zapewne on też miałby kłopoty z jej wypatrzeniem. Szwajcarska Mennica doskonale to rozumiała. Dlatego każdy, kto kupił ten drobny skarb, otrzymywał specjalną lupę. No bo przecież, kto ma w domu mikroskop do przeglądania swoich inwestycji? Wyobraź sobie sytuację: chcesz pokazać znajomym swoją nową kolekcję monet. Zamiast imponującej gabloty z błyszczącymi okazami, wyciągasz pudełko, w którym gdzieś na dnie leży to coś maleńkiego. A potem, żeby ktokolwiek to dostrzegł, rozdajesz lupy.
© Źródło zdjęcia: Swissmint
Czy jest sens kupować coś tak małego
Kupowanie najmniejszej monety świata to trochę jak kupowanie miniaturowego samochodziku zamiast prawdziwego. Niby fajnie, ale w praktyce... co z tym zrobić? Może nosić ją w kieszeni, chociaż jeśli ją zgubisz na mieście, szanse na znalezienie są mizerne. Już lepiej pójść na pole i poszukać sobie złotych kamieni. Szansa, że taki znajdziesz jest prawie, że zerowa, ale przynajmniej większa niż znalezienie zagubionej monety. Więcej o złotych kamieniach w artykule: Złoto w kamieniach polnych.
Żarty żartami ale wiele osób kupuje monety nie tylko dla frajdy - widzą w nich inwestycję. Ze względu na limitowaną edycję, moneta może zyskiwać na wartości. Jej właściciele mogą później sprzedać ją za znacznie wyższą cenę. Handlowanie takimi rarytasami stało się więc sposobem na zarobek.
Co ciekawe, moneta ta została wyprodukowana w limitowanej edycji - tylko 999 sztuk. Przypomnijmy, że próba złota to 999,9. Czyżby Szwajcarzy nie znali innych liczb? Na monecie wybita jest też data - 2020 - czyli inne jednak też znają. Teorie spiskowe mogą snuć wizje, że chodzi o odwrócone 666. Teoretycznie jest to możliwe, tylko czy prawdziwe? Tak więc, jeśli już zdecydujesz się na jej zakup, wiesz, że jesteś jednym z nielicznych, którzy mają ten maleńki "cud dziwnej techniki". Sprzedawano ją, za 199 franków szwajcarskich.
Szwajcaria a II wojna światowa
Było o monecie, czas na lekcję historii. Szwajcaria to kraj znany nie tylko z czekolady, zegarków i serów, ale także z dyskrecji i precyzji. Zwłaszcza jeśli chodzi o złoto. Podczas II wojny światowej Szwajcaria przechowywała ogromne ilości złota, zarówno swojego, jak i innych krajów. Dlaczego Niemcy jej nie zaatakowali? Bo to byłoby dla nich po prostu za drogie.
Szwajcarzy od dawna trzymali swoje bogactwa głęboko w górach, w skarbcach nie do zdobycia. Niemieckie wojska, mimo że były w stanie pokonać niejedno państwo, wiedziały, że Szwajcaria to nie jest łatwy orzech do zgryzienia. Po pierwsze, teren. Góry i doliny Szwajcarii są jak naturalne fortece. Po drugie, Szwajcarzy mieli i nadal mają jedną z najbardziej zaawansowanych armii w Europie. Ich system obrony opierał się na całkowitej mobilizacji - każdy obywatel miał dostęp do broni i był szkolony na wypadek wojny.
I choć Niemcy mieli wielkie ambicje, to rachunek kosztów był prosty: atak na Szwajcarię byłby zbyt kosztowny, zarówno w zasobach, jak i w czasie. A czas, jak wiadomo, w wojnie był dla Hitlera bezcenny. Zapewne gdyby Niemcy wygrały wojnę, to otoczone przez nazistów Szwajcaria została by, prędzej czy później zdobyta. Na całe szczęście dla Europy, klęskę ponieśli agresorzy.
Najmniejsze, ale wyjątkowe
Wracając do najmniejszej monety świata, wydaje się, że Szwajcarzy znowu postawili na jakość, precyzję i wyjątkowość. Moneta została zapisana w Księdze Rekordów Ginessa, jako najmniejsza moneta kolekcjonerka na świecie. Nie jest więc to zwykły kawałek złota. W pewnym sensie to symbol ich doskonałości w dziedzinie menniczej. Ktoś mógłby powiedzieć: "Po co mi coś, co mogę zgubić między kanapą a dywanem?". Ale dla kolekcjonerów, którzy mają już wszystko - to coś może być naprawdę wyjątkowego.
Wartość tej monety to głównie jej unikalność. I choć trzeba ją oglądać przez lupę, to jej wartość rośnie z każdym rokiem. Kto nie chciałby mieć czegoś tak małego, co potrafi zrobić tak duże wrażenie?
Zapraszamy również do zapoznania się z naszymi pozostałymi artykułami:
- Promocje darmowe pieniądze - dlaczego banki oferują kasę
- Największa moneta świata zrobiona ze złota oraz srebra
- Złoto w kamieniach polnych i na plaży - czy można znaleźć złoto
- Drobna moneta egipska - piastr, piaster, piastra
- Płatności kartą kredytową przez internet
- Skarby piratów - czy istniały naprawdę