Spis treści
Napiwek - co warto wiedzieć?
Oglądałeś film z 1992 roku pod tytułem "Wściekłe psy" w reżyserii Quentina Tarantino? Ten, kto zna filmy tego reżysera, wie, że spora część jego filmów toczy się przy stole i to niekoniecznie ze względu na jedzenie, ale przez rozmowy. Długie, ostre, często zaskakujące. Nie inaczej było i w tym filmie, gdzie już w początkowej scenie mamy do czynienia z debatą o ... napiwkach. Jeden z bohaterów stanowczo odmówił zostawienia napiwku kelnerce, twierdząc, że skoro płaci za jedzenie, to nie widzi sensu w dodatkowym wynagradzaniu obsługi. "To ich praca!" - mówił. Co na to reszta? No cóż ... ci, którzy oglądali, wiedzą, jak się skończyło. A ci, którzy nie to niech nadrobią. Nie chcemy zdradzać fabuły, ale powiedzmy tak: dyskusja była gorąca i niebezpieczna.
Dlaczego o tym wspominamy? Bo choć minęło już ponad 30 lat od premiery filmu, temat napiwków wciąż wywołuje emocje. Zastanawiasz się czasem, ile wypada zostawić kelnerowi, żeby nie wyjść na skąpca, ale też nie przesadzić?
Albo czy w ogóle powinno się coś zostawiać, skoro już zapłaciło się za jedzenie i obsługę? Wbrew pozorom, napiwek to nie tylko uprzejmy gest, dla wielu pracowników gastronomii to ważna część dochodów, a dla gości restauracji ... wieczna zagwozdka. Czy 10% wystarczy? Czy lepiej 15%? A może w ogóle nic, jeśli obsługa była kiepska? Tylko co wtedy? Spróbujmy to rozwikłać.
Ile procent napiwku wypada zostawić?
Najczęściej słyszy się o tym, że napiwek powinien wynosić 10% wartości rachunku. To taka niepisana zasada, która w Polsce zadomowiła się na dobre - ani za mało, ani za dużo, po prostu "okej". Ale czy to nadal aktualne? W dużych miastach, zwłaszcza w modnych restauracjach, standard powoli się przesuwa. Coraz więcej osób zostawia 15%, a czasem nawet 20% - szczególnie wtedy, gdy obsługa była wyjątkowo miła, szybka i pomocna.
Skąd te różnice? Po części wynika to z wpływu kultury zachodniej. W Stanach Zjednoczonych 15-20% to norma, a kelnerzy praktycznie żyją z napiwków, bo podstawowa stawka godzinowa bywa dramatycznie niska. W Polsce sytuacja wygląda nieco inaczej, choć płace w gastronomii często pozostawiają wiele do życzenia, to jednak nie są one aż tak drastycznie uzależnione od napiwków. A mimo to wielu kelnerów i doręczycieli pizzy właśnie na tym dorabia do skromnej podstawy.
Ciekawostka? W Japonii napiwki są uznawane za obrazę. Dosłownie. Jeśli zostawisz pieniądze na stole, możesz wprowadzić kelnera w zakłopotanie - tam dobra obsługa to standard, a nie coś, za co trzeba dodatkowo płacić. Z kolei w USA próba wyjścia z restauracji bez zostawienia napiwku może skończyć się nieprzyjemnym spojrzeniem ... albo komentarzem.
Wracając jednak na nasze podwórko - jeśli zapłaciłeś 120 zł za obiad i wszystko było w porządku, 10-15 zł napiwku jest zupełnie w porządku. Można zaokrąglić do 20 zł, jeśli masz ochotę, ale też nikt nie będzie patrzył krzywo, jeśli zostawisz 10 zł. Z kolei przy większym rachunku, dajmy na to 280 zł, często lepiej unikać matematyki w stylu "co do grosza" i po prostu zostawić te 30 lub 35 zł, jeśli byłeś zadowolony z obsługi. Kelnerzy doceniają hojność, ale jeszcze bardziej doceniają naturalność. Nikt nie lubi napiwków liczonych liczydłem lub z kalkulatorem w ręce.
Niektóre restauracje automatycznie doliczają napiwek do rachunku - najczęściej 10%, czasem więcej, szczególnie przy większych grupach. Czy to w porządku? Teoretycznie tak, ale warto wtedy spojrzeć na rachunek i upewnić się, czy taka opłata rzeczywiście została dodana. Jeśli tak, nie ma obowiązku zostawiać nic więcej, no chyba, że ktoś naprawdę zasłużył. Wtedy można dołożyć coś od siebie i pokazać, że wysiłek został zauważony.
A co jeśli napiwek się nie należy, bo obsługa była zła?
Zdarzyło ci się kiedyś czekać pół godziny na zupę, mimo że lokal był prawie pusty? Albo dostać zimne danie i spotkać się z totalnym brakiem reakcji ze strony obsługi? A może kelner nawet nie spojrzał ci w oczy, jakbyś był powietrzem? W takich sytuacjach pojawia się pytanie: czy zostawiać napiwek z grzeczności, nawet jeśli wszystko było nie tak?
Odpowiedź jest prosta: nie, nie trzeba. Napiwek nie jest obowiązkiem, tylko nagrodą. Jeśli obsługa była wyraźnie nieuprzejma, spóźniona, albo wręcz nieprzyjemna, masz pełne prawo nie zostawić ani grosza. Oczywiście wiele osób czuje wtedy wyrzuty sumienia, bo "może ten kelner miał zły dzień", albo "nie chciał specjalnie być niemiły". Ale umówmy się, gdy idziesz do restauracji, oczekujesz minimum uprzejmości i sprawności. Jeśli tego nie było, trudno mówić o napiwku jako nagrodzie.
Oczywiście, warto przy tym rozróżniać sytuacje. Jeśli danie było słabe, ale kelner zrobił co mógł, uprzedził o długim czasie oczekiwania i starał się jak mógł, to inna sprawa. Można wtedy zostawić symboliczny napiwek albo po prostu podziękować, nie zostawiając nic. Jednak jeśli wina ewidentnie leżała po stronie obsługi - ignorowanie, brak reakcji - napiwek się nie należy. I nie trzeba się z tego tłumaczyć.
Co ciekawe, wielu kelnerów doskonale wie, kiedy zasłużyli na napiwek, a kiedy nie. Jeśli ktoś nie zostawia pieniędzy po oczywistych wpadkach, zazwyczaj nie spotyka się to z agresją, choć wiadomo, zawsze znajdzie się ktoś urażony. Ale uczciwość działa w obie strony. Tak jak oczekujemy dobrej obsługi, tak kelnerzy mają prawo oczekiwać uznania, jeśli się postarają.
Gotówka, terminal czy "na oko"?
W dobie płatności kartą wiele osób zastanawia się, jak zostawić napiwek, jeśli nie ma przy sobie gotówki. Czy można go dodać do rachunku kartą? W większości miejsc tak - wystarczy powiedzieć kelnerowi, że chce się zapłacić np. 120 zł zamiast 110, a on doliczy różnicę do płatności. Problem w tym, że nie zawsze ta kwota trafia bezpośrednio do obsługi. W niektórych lokalach napiwki "kartowe" są dzielone, a czasem nawet wchłaniane przez firmę. Dlatego niektórzy kelnerzy wręcz wolą gotówkę - mają wtedy pewność, że napiwek faktycznie trafi do nich, a nie do wspólnej puli lub na konto właściciela.
Z kolei metoda "na oko", czyli zostawienie kilku monet bez dokładnych obliczeń nadal jest popularna, zwłaszcza w barach, pizzeriach i kawiarniach (czyli miejscach, gdzie rachunki nie są zbyt wysokie). Zamiast kombinować, ile to 10%, wiele osób po prostu zostawia 5 zł do rachunku 40 zł i uznaje sprawę za zamkniętą. I to też jest w porządku - ważne, żeby napiwek był naturalny, nie wymuszony.
Czy napiwek to obowiązek?
Nie. I nikt nie powinien ci tego wmawiać. Napiwek to wyraz wdzięczności, uznania, a czasem po prostu miłego gestu. Nie musisz go zostawiać zawsze i wszędzie. Jeśli byłeś zadowolony, a obsługa była życzliwa, szybka i pomocna to naprawdę miły sposób, żeby to docenić. Zwłaszcza że w gastronomii często pracują ludzie, którzy nie mają lekko, a każda złotówka naprawdę robi różnicę.
Istnieją lokale, które całkowicie zrezygnowały z napiwków - zamiast tego podnoszą ceny, a kelnerzy mają zapewnione godziwe wynagrodzenie. Czy to działa? W teorii tak, ale wielu gości i tak próbuje zostawiać napiwki, z przyzwyczajenia. Bo co tu dużo mówić - napiwek to nie tylko pieniądz, ale też forma komunikacji. "Było dobrze, dzięki". Czasem to wystarczy.
Chcesz wiedzieć, ile zostawić? Pomyśl, jak się czułeś jako klient. Jeśli było dobrze zostaw coś od siebie. Jeśli było świetnie, dorzuć trochę więcej. A jeśli nie spełniono podstawowych oczekiwań, zostaw tylko swój uśmiech. Albo i nie.
Zapraszamy również do zapoznania się z naszymi pozostałymi artykułami:
- Orange i przedłużenie umowy - jak wynegocjować lepsze warunki?
- Ile wynosi okres reklamacji w zdrapkach Lotto?
- Czy Allegro Pay jest bezpieczne oraz jak działa?
- Kody MCC - lista sklepów i usług jakie kryją się pod kodami MCC
- Alior Bank - konto firmowe z premią
Dodaj komentarz